-

Zbigniew

Opowieści z burty - czapka

Obiecałem sobie, że jak w końcu uzyskam stosowny patent, to zakupię sobie czapkę, która swoim wyglądem będzie chociaż podobna do czapek jakie były dawniej noszone przez łodziarzy. Wiadomym jest, że noszenie „umundurowania” na które człowiek nie zasługuje, przynosi takiemu noszącemu pecha.

Po zapoznaniu się z dawnymi fotografiami i obejrzeniu (kilkukrotnym) ikonicznego jeśli chodzi o żeglugę śródlądową filmu pt. „Dwoje z wielkiej rzeki” z 1958 r., zakupiłem czapki (letnią i zimową) ze znanej warszawskiej firmy, która od 1926 roku szyje nakrycia głowy dla płci obojga (tj. kobiet i mężczyzn).

Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że czapka z kotwiczką to poważna sprawa, „maryniarz” (nie mylić z „armatiorem”) w takiej czapce budzi, nie wiem dlaczego zainteresowanie płci pięknej. Przecież takim samym chłopem jestem w czapce, jak i bez czapki…

Kiedyś szedłem sobie do pracy nad Wisłę, nagle dwie młode niewiasty zaszczebiotały do mnie:

 - O marynarz!

 - No tak marynarz, co w tym dziwnego – odrzekłem wzruszając ramionami.

 - Jejku, jak się spotka kominiarza to trzeba się złapać za guzik, a jak się spotka marynarza, to za co trzeba się złapać? – zapytały wyraźnie zaaferowane.

 - Drogie panie, nie trzeba się łapać za coś ale wtedy to marynarza trzeba złapać za coś – nic innego mi do głowy nie przyszło.

Rozśmiały się perliście, zatrzepotały rzęsami i pofrunęły w swoją stronę.

Pewnej wczesnowiosennej niedzieli (w zasadzie w niedzielę nie pływam, ale złożyłem kiedyś lekkomyślną obietnicę armatiorowi, że tym razem będę), weszli na statek, ona jak się później okazało lat 26, on chłopak lat 20, pobudzony jak 5 letnie dziecko, irytująco nie mógł usiedzieć na d… miejscu. Żeby go troszkę uspokoić powiedziałem:

 - Chodź pan, zrobisz sobie zdjęcie przy sterze.

Zdjęcie zrobiła mu „jego” dziewczyna, oczywiście przyciski na pulpicie sterowniczym wzbudziły w nim zainteresowanie.

 - To może teraz dziewczynie, zrób zdjęcie za sterem, tylko ostrzegam, że mogę ją złapać za nogę, bo łódź na wodzie się chwieje.

 - Nie ma problemu, niech siada. Zaraz zrobię foty.

Siadła sobie spokojnie przy mnie.

 - Raczej za kolano pani nie będę łapał, bo mam żonę, a łodzią znowu tak bardzo nie buja.

Zaczęliśmy sobie gwarzyć.

Pani była z Tarnowa, prowadziła warsztat samochodowy i kończyła studia dietetyczne, a „jej” chłopak w czasie naszej pogawędki zaaferowany rejsem raczył się płynem z „małpki” popijając go red bullem.

 - To pani chłopak?

 - Tak – odpowiedziała.

 - Jeśli to jest wasze spotkanie, to on powinien z panią teraz siedzieć, a nie pozwalać, by pani siedziała koło takiego starego chłopa jak ja. Z drugiej strony, niech się pani lepiej ratuje, po pierwsze jest od pani młodszy i zachowuje się jak gówniarz. Po drugie, to sprawa jak on panią szanuje, nawalić się alkoholem w pani obecności?! Przecież dalej będzie tylko gorzej! Po wtóre przecież to jest jeszcze dziecko… do tego rozwydrzone.

 - No tak … mówili mi o tym znajomi … – przyznała szczerze i nieśmiało.

 - Co tu się zastanawiać, a proszę mi wierzyć, że nie powinna się pani martwić o brak zainteresowania pani osobą u płci brzydkiej.

Po skończonym rejsie i nauce stanowej dla panien, pani wobec „swojego” chłopaka zaczęła się dystansować, mam nadzieję, że na stałe…

 

W celu złapania oddechu wyszedłem na pomost skąd zauważyłem, że na bulwarowej ławce siedzą sobie dwie smagłolice dziewczyny o czarującym uśmiechu (każdy ma jakieś słabości). Oczywiście, że musiałem je mieć na statku.

 - Wiktoria powiedz im, że tak pięknie się uśmiechają, że zapraszam je na rejs.

Promotorka poszła, porozmawiała z nimi w pogańskiej mowie, dziewczyny pomachały mi rękoma i jeszcze bardzie się uśmiechnęły.

 - Powiedziały, że dziś nie mogą, bo o osiemnastej mają busa, ale jutro przyjdą.

Cóż, wiadomo, że nie przyjdą, podzieliłem się swoimi myślami z załogą.

Okazało się dnia następnego, że przyszły … cztery.

Przywitałem się z nimi jak stary znajomy, przez tłumacza google poinformowałem je, że są moimi gośćmi.

Dziewczyny pochodziły z Aruby (taka wyspa na Morzu Karaibskim), studiowały socjologię w Amsterdamie i dalej moje umiejętności językowe nie pozwalały na dalszą konwersację.

Po zakończonym rejsie pożegnaliśmy się serdecznie, robiąc małe zamieszanie na pomoście.

 - Zbyszek, trzeba było wziąć od nich kontakt, może pojechalibyśmy na Arubę na wakacje – zwróciła mi uwagę szefowa.

 - No przecież my już jesteśmy na Arubie, cały czas słyszy się od ciebie „a zrób to”, „a zrób tamto” – wtrącił Stasiu.

Trzeba było się szybko zbierać do aruby, bo następna grupa czekała.



tagi: żegluga 

Zbigniew
9 maja 2024 13:03
10     1059    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Gotoxy76 @Zbigniew
9 maja 2024 15:03

Gdyby chciał Pan by mundur wyglądał jeszcze lepiej to polecam. Najlepszy w Polsce. Tylko z terminami ciężko. 

http://edwardgolis.doverie.pl/

zaloguj się by móc komentować

Zbigniew @Gotoxy76 9 maja 2024 15:03
9 maja 2024 15:44

Dziękuję za podpowiedź, to będzie wyjściowy mundur, do pracy na statku nie nadaje się, gdzie trzeba się schylić lub zejść do maszyn.... 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Zbigniew 9 maja 2024 15:44
9 maja 2024 15:48

Panie Zbyszku - z burty, bo na razie jest - z bury

zaloguj się by móc komentować

Adriano @Zbigniew
9 maja 2024 16:31

Piękne zdjęcia.Być może (daj Boże) zmienił Pan kurs pani z Tarnowa.Wstyd,bo Tarnów mi bliski a tu taki ... .A w związku z fotką przypomniał mi się szmonces.

Przychodzi ksiądz do fryzjera ( w Tarnowie był słynny fryzjer Korus).

Fryzjer go strzyże ,ksiądz wstaje i pyta-Ile płacę?Nic,księży strzyżemy za darmo-odpowiada szczerze i grzecznie fryzjer.

Następnego dnia fryzjer na schodkach zakładu fryzjerskiego  znajnyje 12 butelek przedniego wina.

Kolejnym klientem jest pop,którego fryzjer strzyże z największą starannością i na pytanie ile płacę odpowiada-Nic popów strzyżemy za darmo.

Kolejnego dnia na schodkach czeka na fryzjera 12 butelek najlepszej wódki.

Fryzjer ma kolejnego klienta-rabina.Strzyże,układa fryzurę etc.Rabin pyta o zapłatę-Nic rebe,rabinów strzyzemy za darmo.

Rankiem na schodkach zakładu...czeka 12 rabinów.

 

zaloguj się by móc komentować


KOSSOBOR @Zbigniew
10 maja 2024 01:30

No coś w tym jest, że noszenie munduru, który nie przysługuje przynosi pecha. Żeby jeszcze tylko delikwentowi...

Zbieramy się na Rejs Adwokatury, ja jako kwiatek do kożucha - znaczy - artystka. Część adwokackiego towarzystwa przed wyjazdem z Gdańska pojawiła sie u mnie, w tym jeden człowiek, którego nie znałam. Był dość młody, ubrany w białe, czyściutkie i w kant spodnie, oraz w granatową marynarkę z plakietką Królewskiego Londyńskiego Yacht Clubu. Moi kumple, adwokaci, byli normalni - jechaliśmy na Jeziorak przecież. A ten w marynarcie RLYC jakiś infantylny, no, sprawiał wrażenie idioty, po prostu. Ale chwalił się patentem sternika. W Iławie zatem dostał jeden z jachtów do dowodzenia. Wypływamy w kilkanaście jachtów i ten idiota w najbliższych szuwarach wywalił kabinowy jacht, którym sterował. Dobrze, że w szuwarach... Na pokładzie miał kilka osób, w tym panią poseł, adwokat /lata osiemdziesiąte, głęboka komuna/. No, to prawie wyglądało na zamach stanu :) Załoga uratowana ale w szoku. Idiocie podziękowano stanowczo i ostatecznie, łódź dostała innego sternika. 

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @Adriano 9 maja 2024 16:31
10 maja 2024 04:09

"Rankiem na schodkach zakładu...czeka 12 rabinów."

 

Klasa, dziękuję.

To jak w tej piosence:

"..W Lubartowie na jarmarku można kupić dobre piwo

nie ma mowy w nim o pianie, ale za to dużo taniej

ale za to dużo taniej...."

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @Zbigniew
10 maja 2024 04:13

Panie Zbigniewie, z serca dziękuję.

Taki tekst to stal, to antracyt.

No a to dtrugie zdjęcie to przebój roku. 2024.

 

Przypomina mi się fragment Bułhakowa:

"Na pażdziernikowym wietrze stał w wytartym paltociku Żyd Mojsiejka,

i dygocąc, prosił z uśmiechem: daj grosik"

 

Byłem przekonany że do pieca potrafi dawać tylko nasz gospodarz, a tu taka siurpryza.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @KOSSOBOR 10 maja 2024 01:30
10 maja 2024 06:38

To jest generalna prawidłowość, ale u nas pogłębiona przez spadek po komunie właśnie. Wielu "liderów" w powojennej Polsce zamiast kompetencji miało mundur. Często założony przez zaborcę, ale niekiedy spontanicznie. To zjawisko pogłębiło naszą (i tak już niemal naturalną) niechęć do elit, a przy okazji zaufanie do kompetencji ogólnie. 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Zbigniew
10 maja 2024 22:17

W związku ze zmianami (k... ?) Słońce jest coraz bardziej jadowite, proponowałbym nakrycie głowy kaaapeluszem słomianym, lub trzcinowym.

 

Nie będzie potrzeby robić cienia prawą dłonią.

 

:)

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować