-

Zbigniew

Droga wodna rzeki Poprad

Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie wizyta, którą złożyłem ponad 10 lat temu w Muzeum Regionalnym Państwa Muszyńskiego (jeszcze w starej lokalizacji), gdzie zapadła mi w pamięć litografia Macieja Stręczyńskiego z roku 1846, przedstawiająca rzekę Poprad z flisakami i ruiną zamku w Muszynie. Mimo tego, że osobiście w 1997 roku spłynąłem „tratwą turystyczną” z Leluchowa do Muszyny, to obraz flisaków na Popradzie wydawał mi się mało niewiarygodny.

Po zapoznaniu się z pracą autorstwa Gabriela Kurczewskiego pt. „Rejestry komory celnej w Muszynie z lat 1763-1767” [Almanach Muszyny 2015, str. 27-38], w której przedstawiony został obszerny materiał śmiało pozwalający na używanie określenia „droga wodna rzeki Poprad".

Jednak monumentalnym dziełem jest praca pt. „Spław wiślany w drugiej połowie XVIII wieku (do 1772 r.)” autora Dr hab. Szymona Kazuska [Wydawnictwo Uniwersytetu Jana Kochanowskiego Kielce 2022].

Kilka lat temu władze samorządowe w Muszynie podjęły - jak się wielu wydawało - karkołomną decyzję o rekonstrukcji XIV wiecznego zamku, który po pożarze na przełomie XVI i XVII wieku był tylko ukrytym na południowym krańcu pasma Koziejówki w Beskidzie Sądeckim stosem kamieni porośniętym lasem.

W roku 2023 wieloletnie działania na rzecz odbudowy zamku dobiegły końca. Wartym docenienia jest fakt, że rozwiązania architektoniczne z uwagi na skąpe źródła, przyjęto na podstawie szeregu badań archeologicznych dzięki którym ustalono jak wyglądał zamek w przeszłości.

Źródło: https://muszyna.pl/pl/1907/2209/ruiny-xiv-wiecznego-zamku.html

Łączne nakłady finansowe poniesione w latach 2019-2023 wyniosły około 13,5 mln złotych, ich źródłem były środki z budżetu Miasta i GminyUzdrowiskowej Muszyna, dotacje rządowe, fundusze unijne oraz fundusze Stowarzyszenia Klucz Muszyński w Muszynie.

Obecnie na zamku można zapoznać się z dziejami Muszyny, a z ostatniego piętra baszty rozpościera się panorama na miasto, góry i przepływającą tam rzekę Poprad.

Od dawna rzeki odgrywały dominującą rolę w organizacji życia gospodarczego. Spełniały funkcje: dogodnej drogi komunikacyjnej, źródła energii, wody pitnej i przemysłowej oraz źródła żywności. Nikt nie neguje podstawowego faktu historycznego, że życie osiadłe w pierwszej kolejności rozwijało się nad wodą, a najstarsze drogi to drogi wodne.

Historia wykorzystywania rzeki Wisły i jej dopływów do spławu i żeglugi jest długa i barwna.

Takie miasta jak miasta jak Kraków, Toruń i Gdańsk w XIV i XV wieku należały do Związku Hanzeatyckiego, co świadczy o tym jak ważną rolę spełniał spław towarów szlakiem wiślanym. W skład tego związku wchodziły miasta pobrzeży mórz Północnego i Bałtyckiego. Kraków stanowił wtedy główne polskie centrum handlowe na południu Polski, skutecznie zwalczając próby uprawiania żeglugi handlowej przez Nowy Sącz. Na mocy układu z 1329 r. między tymi miastami kupcy sądeccy nie mogli spławiać towarów węgierskich Popradem, Dunajcem i Wisłą, w późniejszym czasie pełnili rolę spedytorów głównie kupców krakowskich.

W 1447 roku spławne i żeglowne rzeki w Polsce zostały uznane przez króla Kazimierza Jagiellończyka za drogi publiczne, który nakazał zniesienie wszystkich zbudowanych na nich przeszkód tj. jazów, grobli, młynów i płotów stawianych w poprzek rzek dla łowienia ryb. Wolny spław – flis zabezpieczony dekretami królewskimi został potwierdzony przez sejm zwołany przez króla Jana Olbrachta do Piotrkowa Trybunalskiego w 1496 roku - „Postanowiliśmy, aby żegluga na rzekach Królestwa naszego, w górę i na dół, z wszelkiego rodzaju towarami była wolna dla wszystkich ludzi jakiegokolwiek stanu, zakazując wszelkie przeszkody i cła”.

Natomiast konstytucja sejmu warszawskiego z 1598 roku wymieniła, rzeki, które uważa się za spławne i wolne, pierwszej kolejności wymieniono Wisłę, a następnie Nidę, Dunajec, Wieprz, Tyśmienicę, Bug, Narew i Brdę. Choć nie wymieniono w tym spisie Popradu, spław na tej rzece odbywał się intensywnie, dla przykładu sądecki kupiec Jerzy Tymowski w 1610 roku spławiał węgierskie wino ze Spisza do Kazimierza Dolnego, skąd następnie trakcją konną tj. wozami dostarczył je do Lublina. [ks. Jan Sygatyński „Anaklekta sandeckie do XVI i XVII wieku” – „Dyariusz Jerzego Tymowskiego” we Lwowie nakładem autora z drukarni Władysława Łozińskiego pod zarządem J. Niedopała 1905, str.7].

W miastach starostwa spiskiego: Lubowla, Gniazda i Podoliniec rozpoczynał się spław Popradem (gdzie musiały znajdować się miejsca budowy i załadunku statków) takich towarów z Węgier jak między innymi: przede wszystkim wino i miedź, miód pitny, tytoń, sól siarczkową antymonu, potaż, mydło, drewno, żołędzie, suszone śliwki (może stąd nazwa odmiany „węgierki”?). Po ocleniu ładunku na komorze celnej w Muszynie towar był spławiany w głąb Polski i dalej aż do Gdańska.

Szacuje się, że na przełomie  XVI i XVII wieku flisactwem zajmowało się ponad 25 tys. osób, dla porównania liczba ludności ziem polskich wynosiła wtedy ok. 7,5 mln osób. Z powodu wojen szwedzkich w połowie XVII wieku oraz szeregu wojen na początku XVIII wieku doszło do stagnacji gospodarczej i politycznej Rzeczypospolitej. Handel wiślany systematycznie się kurczył. Dodatkowo w konsekwencji rozbiorów Polski dokonanych przez Prusy, Rosję i Austrię nastąpił podział Wisły na trzy części. Każde państwo zaborcze inaczej podchodziło do sprawy zagospodarowania rzeki i do dziś niestety widoczne są tego skutki. Podupadło znaczenie drogi wodnej Wisły i jej dopływów jako jednolitego szlaku.

Jednakowoż już na początku XIX wieku węgierski ekonomista Gergely Berzeviczy w celu sprawdzenia możliwości handlu węgierskim winem uczestniczył w spławie w kwietniu i maju 1807 roku ze Spiszu do Warszawy. Wg jego relacji podróż z towarem z Lubowli do Warszawy zajmowała przy dobrej pogodzie 10 dni ale przy złej mogła wydłużyć się do trzech tygodni. W roku następnym wydał traktat pt.: „Ansicht des asiatisch-europäischen Welthandels nach dem jetzigen Zeitbedürfniss betrachtet” (Wizja azjatycko-europejskiego handlu światowego według aktualnych wymagań czasowych), który został wniesiony do rozmów w czasie kongresu wiedeńskiego. W traktacie tym przedstawił projekt magistrali wodnej od Bałtyku do Adriatyku i Morza Czarnego, wiodącej z Gdańska Wisłą, Dunajcem i Popradem na Spisz, a stąd Hornadem i Cisą do Dunaju.

Powstaje pytanie, na czym spławiano towary? W materiale źródłowym pojawia się termin cyt: „płytwy, płatwy, pletwy, plety, w skróceniu pty — z niem. Pletten, tj. spojone belki, tratwy”  [ks. Jan Sygatyński „Dyariusz Jerzego Tymowskiego” przypis nr 13] lub płyty, tafle.
Były to osobliwe jednostki pływające składające się ze spojonych ze sobą kilku bali, które tworzyły taflę/płytę.

MUSZYNA Z ROZWALINĄ ZAMKU PALOCHA W OBWODZIE SANDECKIM OD POŁUDNIA,
LITOGRAFIA MACIEJA STĘCZYŃSKIEGO Z 1846 ROKU Źródło: https://www.zamkipolskie.com/muszyna/muszyna.html

Niemniej taka jednostka pływająca - spojone belki/trawy raczej nie nadają się do bezpiecznego transportu większych ładunków z powodu małej wyporności, bo jest to tylko drewno unoszące się na wodzie.

Biorąc pod uwagę, że w języku niemieckim wymowa litery „ä” jest zbliżona do polskiego „e” wysoce prawdopodobne jest to, iż ks. Jan Sygatyński (i inni) uczynił zapis fonetyczny.

Poprawny zapis to – plätten.

Według niemieckiej Wikipedii - „plätten” to tradycyjne, bezstępkowe, płaskodenne drewniane statki robocze  o kształcie głównie skrzynkowym, dzięki czemu łatwiej przechodziły przez płycizny górskich rzek, które okresowo prowadzą większe ilości wody.

„Tratwy” na Popradzie w Żegiestowie Źródło: Archiwum Muzeum Regionalnego Państwa Muszyńskiego

W Polsce statki o tej konstrukcji noszą nazwę – „galar”, wszystko wskazuje na to, że „galary towarowe” spławiane dawniej na Popradzie, mogły być podobne do galarów używanych obecnie na przykład na Sanie przez Bractwo Flisackie p.w. Św. Barbary w Ulanowie.

Źródło: https://forum.zegluj.net

Ten najprostszy typ jednostki pływającej do spławu funkcjonował od średniowiecza do połowy XX wieku, kiedy to z powodu zmian politycznych jakie nastąpiły po II wojnie światowej w środkowej Europie, indywidualne przedsiębiorstwa spławne i żeglugowe przestały istnieć. Dlatego dorobek kultury materialnej i niematerialnej wielu nadrzecznych miejscowości w Polsce jest obecnie mozolnie rekonstruowany...



tagi: żegluga 

Zbigniew
19 lutego 2024 13:59
13     961    13 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

matthias @Zbigniew
19 lutego 2024 15:52

Mieszkam kilometr od Sanu i cały czas jestem zadziwiony jak tak wielka rzeka może być tak bardzo niezauważana. Nie sądzi Pan, że na górskich rzekach być może wykorzystywano takie tratwy jak dzisiaj na Dunajcu

Ich zaletą jest łatwość w transporcie w górę rzeki. Raczej trakcją kołową.

zaloguj się by móc komentować

orjan @Zbigniew
19 lutego 2024 18:30

Skoro rozwija się tematyka spławu różnymi rzekami Polski, to warto uporządkować pewne pojęcia. Moje amatorskie rozeznanie pochodzi z już koło 60 letniego uprawiania aktywności wodnych.

Na bok poniższej systematyki odsunąć trzeba tratwy ratunkowe, bo to inna kategoria i o co innego w nich chodzi. Maja być pływalne i tak i tak.

Zatem, po tym odsianiu, czym różni się tratwa od łodzi? Otóż wcale nie tym, że tratwa jest płaska, ani tym, że z pływającego materiału. Różnica polega nawet nie na tym, że tratwa nie ma, a łódź ma kadłub. Kadłub niczego nie wyjaśnia zanim nie ustali się jego funkcji. Istota różnicy między tratwą a łodzią polega na tym, że tratwa jako całość jest stale przesiąkalna, a łódź nie jest przesiąkalna. Zasadą łodzi jest jej całościowa szczelność jako wymaganie wyporności i w konsekwencji ładowności.

Stąd biorą się dalsze konsekwencje. Pływalność tratwy zależy od pływalności jej budulca, gdy pływalność łodzi zależy od szczelności jej poszycia i wyporności całościowo szczelnego kształtu.

Tak więc wrak z Czerska na pewno jest łodzią. Dowolny katamaran także, będąc jakby dwoma łodziami zespolonymi nad lustrem wody. Natomiast sfotografowana "tratwa" z Popradu i podobne konstrukcje z Dunajca są tratwami, bo osobne kadłuby połączone są pod lustrem wody a całość jest przesiąkalna w tych połączeniach.

Jeżeli na trawie zbudujemy burty, to jej wyporność nie wzrośnie, a nawet zmaleje. Natomiast łódź ma odwrotnie, bo szczelność jej poszycia powoduje wypieranie wody według objętości całego kształtu kadłuba, a nie tylko według objętości zanurzonego budulca. Utrata tej szczelności prowadzi, zależnie od skali tej utraty, do zatonięcia łodzi chyba, że jednak utrzyma się na wodzie, ale już tak jak tratwa, czyli pływalnością własnego budulca.

Genialność i przełom konstrukcyjny szkuty jak ta z Czerska polega na rozwiązaniu kwestii efektywnej szczelności części zanurzonej. Patrząc jak ta część jest zrobiona można śmiało przyjąć, że "konstrukcyjnie" zrobiona jest ona tak jak tratwa, ale szczelne "wykończenie" czyni z niej łódź przez te właśnie uszczelnienia. Skoro zaś poszycie denne jest szczelne, to można na nim postawić szczelne burty i wyporność oraz związana ładowność gwałtownie wzrastają. Uszczelnienia są więc sekretem budowy szkuty z Czerska.

Kto z żeglarzy kiedyś wodował drewanianą (słomkową) Omegę widział, że ona od razu tonie. Gdy jednak przytonięta nasiąknie wodą, to słomki poszycia pęcznieją a napęczniałe dają kadłubowi szczelność. Wystarczy wybrać wodę z przytoniętego kadłuba i już ona ładnie tańczy na wodzie. Szkuta  z Czerska z pewnością miała to samo po jej wodowaniu. Zdaniem badaczy, szkuta z Czerska miała ciężar 35 ton i bez ładunku zanurzenie 29 cm. Rewelacja! Z ładunkiem 87 ton zboża zanurzała się tylko 92 cm posiadając jeszcze spory zapas pływalności.

Statki rzeczne obecnie eksploatowane na polskich drogach wodnych mają zanurzenie 160 cm. Według tego parametru wskazuje się drogi wodne. Gdy chodzi o Wisłę, to na odcinku tzw. Wisły środkowej (mniej wiecej od linii Kraśnik - Ostrowiec Świętokrzyski do ujścia Narwi) w praktyce rzeczywiste głębokości spadają tam poniżej 60 cm. Tędy załadowana szkuta musiałaby poczekać na deszcz i przybór wody. Dalej do Płocka (to już Wisła dolna) rzeczywiste głębokości bywają nawet poniżej 100 cm, a na odcinku Solec Kujawski - Tczew między 100 a 120 cm głębokości. Załadowana szkuta dałaby radę. W konsekwencji dałaby radę niemal od okolic Oświęcimia do Gdańska pod żuraw, a wracając pusta to na luzie. 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Zbigniew
19 lutego 2024 21:37

Poprad to jest jednak rzeka górska. Na granicy Mazowsza i Podlasia jest całkiem nizinny (niedługi) Liwiec.

Aż trudno było to sobie wyobrazić, że też spływano do Kamieńca nad Bugiem, do czasu ulew około 2010 r, kiedy można było to zobaczyć. 

Co innego po wiosennych roztopach, ale to też naście lub dziesiąt lat wcześniej.

 

P.S.

Kiedyś działało na dzieciecą wyobraźnię, coś co się nazywało Mapą Fizyczną Polski.

 

 

zaloguj się by móc komentować

orjan @Zbigniew
20 lutego 2024 01:10

Jak wcześniej wspomniałem, jeśli rzeka nie ma minimum 160 cm głębokości tranzytowej, to nie znajdzie się w obecnej sieci dróg wodnych. NB.: to trochę uproszczenie, bo jeszcze istotne są wysokości prześwitów przy przeszkodach jak mosty, wrota śluz, brak takich przy niektórych jazach, itd. Te warunki zharmonizowane w skali Europy wzięte są dla potrzeb transportu gospodarczego ze względu na "gabaryty" obecnego taboru. Jeśli chodzi o fatyczną spławność, czyli dostępność szlaków wodnych dla np. turtystyki i sportu, to ta jest znacznie szersza. Drogi wodne i szlaki wodne to nie to samo.

 

zaloguj się by móc komentować

Zbigniew @matthias 19 lutego 2024 15:52
20 lutego 2024 08:04

Przecież na Sanie w Ulanowie działają prężnie flisacy! Reszta w zamieszczonym powyżej tekście.

zaloguj się by móc komentować

Zbigniew @orjan 20 lutego 2024 01:10
20 lutego 2024 08:13

Proszę zapoznać się z Rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 7 maja 2002 r. w sprawie klasyfikacji śródlądowych dróg wodnych (DZ.U. z 2002 Nr 77 poz. 695).

Do dziś na górnej Wiśle korzysta się z zestawów pchanych typu „Łoś”. Zestaw taki składa się z dwóch barek pchanych i pchacza typu „Łoś”.

 - barki lukowe typu BP-200 o wymiarach: L = 31,20 m, B = 10,00 m, T = 1,25, nośność 200 ton,

 - barki pełnopokładowce (górnopokładowe) typu BPP-200 o wymiarach: L = 31,20 m, B = 10,00 m, T = 0,96 m, nośność 200 ton,

 - barki pełnopokładowce (górnopokładowe) typu BPP-300 o wymiarach: L = 31,20 m, B =  9,00 m, T = 1,40 m, nośność 300 ton,

 - barki pełnopokładowce (górnopokładowe) typu BPP-300K o wymiarach: L = 31,25 m, B = 11,40 m, T = 1,10 m, nośność 300 ton.

Długość eksploatacyjna zestawu pchanego typu „Łoś’ wynosiła +/- 82 m.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @orjan 20 lutego 2024 01:10
20 lutego 2024 09:15

Kiedyś, przed masowtmi wyrębami lasów w Karpatach w XIXw, poziom Wisly był znacznie wyższy. Erozja ogołoconych z drzew stoków gorskich nabiosła ogromne masy piasky, tak, że dziś msmy piękne malownicze łachy. Józef Mackiewicz pisał np. że jeszcze tuż przed rozbiorami Sandomierz był pełnowartościowym portem rzecznym. 

Więc to "zaniedbanie" Wisły wzięło się z tego, że nie było środków na systematyczne utrzymywania korytarza żeglownego w drugiej poł. XIXw. 

Zrezztą i dziś do Szczecina nie mogłyby zawijać nawet małe jednostki, gdyby stale nie pogłębiano i utrzymywano Kanału Piastowskiego do ok. 9.5m.

 

zaloguj się by móc komentować

matthias @Zbigniew 20 lutego 2024 08:04
20 lutego 2024 10:30

Mieszkam powyżej Tanwi a tam już jest dziki kraj, jeżeli chodzi o San. Trudno nawet dotrzeć nad rzękę. No może w okolicach mostów.

zaloguj się by móc komentować

Zbigniew @matthias 20 lutego 2024 10:30
20 lutego 2024 11:04

To kogo Pan chce tam przewozić? Jaka jest tam "masa towarowa" potencjalnych klientów? 

zaloguj się by móc komentować

matthias @Zbigniew 20 lutego 2024 11:04
20 lutego 2024 11:48

Przed wojną San był spławny do Sieniawy. Nie interesowałem się tym głębiej. Ale jak nie ma dostępu do Rzeki to i tak sprawa jest bezprzedmiotowa.

zaloguj się by móc komentować

orjan @OjciecDyrektor 20 lutego 2024 09:15
20 lutego 2024 13:32

NB.: To rozporządzenie ma tekst jednolity w Dz.U.2022.1170 z dnia 2022.06.01. Gdy ktoś chce mieć bardziej poglądowo to jest detaliczna a skompresowana mapa dróg wodnych Polski:

https://www.gov.pl/attachment/d7ce0509-615c-4569-b15c-f8c91bbd920c

a parametry dróg wodnych są tu (łatwa tabelka):

https://www.gov.pl/attachment/4e2efac3-d895-467e-8a5b-14008b39ef24

Z tym, że - jak wyżej zaznaczyłem - szlaki wodne to o wiele więcej niż drogi wodne. Ale jednolitej mapy szlaków wodnych chyba nie ma.

zaloguj się by móc komentować

orjan @matthias 20 lutego 2024 11:48
20 lutego 2024 13:43

Podobno niedawno (za górami, za lasami) sporządzono locję Sanu (opis wody żeglownej i warunków żeglugi) i nawet została ta locja wydana także zawierając locję Sanu w górę od Przemyśla. Wiem o tym stąd

Pewne informacje praktyczne są też tutaj

zaloguj się by móc komentować

matthias @orjan 20 lutego 2024 13:43
20 lutego 2024 21:03

Czytałem, ale dziękuję za przypomnienie. To ciekawy dokument.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować